poniedziałek, 17 maja 2010

Koszmar

Dla GG :)

Miałam koszmar. Śniło mi się, że składem Lokalnej niespodziewanie nie zajmowały się nasze wspaniałe łamaczki, Kasia i Monika, tylko… dwoje żółtodziobów. Ba – że ja o tym nie wiedziałam, rozpoznałam dopiero po efektach w dniu wysyłania do druku. To ostatnie zupełnie nierealne, oczywiście, ale sny – a zwłaszcza koszmary ;) – rządzą się, jak wiadomo, swoimi prawami.

Jest więc wtorek, godziny mocno popołudniowe, a ja dostaję dwie jedynki, każdą z innymi błędami, i dwie ostatnie strony, z których jedna złożona jest po bożemu, a druga – z delikatną nutą szaleństwa. Z rozwianym pędem biegu włosem i dowodami zbrodni w ręku wpadam do pokoju łamaczy [jeśli chodzi o L – też nierealne :D], a tam… zupełnie nieznane mi osoby. Długonoga, smukła dwudziestoletna blond wenus i zażywny trzydziestolatek powolny w słowach i ruchach. Sylwia i Jarosław. Poproszono ich o zastępstwo. To zastępują. Nie widzą powodu do pytania o instrukcje i – do komunikowania się. A chodzący stereotyp blondynki dodatkowo spieszy się, bo narzeczony już czeka na dole.

Ja – szok. A chwilę po ochłonięciu rzucam długą, ale pozornie niezawierającą przerw nawet na oddech, wspartą gestykulacją i naszpikowaną brzydkimi wyrazy mowę, którą kończę słowami:
„Będziemy tu siedzieć, k*rwa, do rana, a gazeta powstanie!
I g*wno mnie obchodzi wasze życie towarzyskie!”.

Żałujcie, że tego nie widzieliście ;)

3 komentarze:

  1. A to aby na pewno był koszmar? Bo w opisie brzmi trochę jak radosna fantazja o lekko sadystycznym syceniu się poczuciem władzy w ramach redakcyjnej "fali" :D
    Tak sobie żartuję, ale ze snami nigdy nic do końca nie wiadomo - może dla poprawy nastroju powinnaś częściej besztać kogoś na jawie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaa, mów mi "markizo de Sade" ;)
    Raczej to drugie jednak, podejrzewam. Jakaś przyczajona frustracja wyszła na jaw, spuszczona ze smyczy...

    OdpowiedzUsuń
  3. biedna Eliza :) na co dzień terroryzowana przez dwie "wstłentne" łamaczki :P

    OdpowiedzUsuń