poniedziałek, 26 września 2011

Byki na ulicach Pampeluny

Nic nie widac? A sprobujcie zrobic zdjecie, uciekajac przed bykami ;)

Pamplona /Iruña, 26.09.2011, g. 1.04
(na liczniku mamy 70 km)

Po prawie 30 km w sloncu czulismy sie odrobine zmeczeni.
Dlatego ten nieplanowany odpoczynek na sredniowiecznym moscie w Tridad de Arre,
juz bardzo blisko Pampeluny

Minal dzien pelen mocnych wrazen.

Zrobilismy ponad 30 km w trudnych warunkach - wciaz wejscia i zejscia, choc z mapy wynikalo, ze juz ma byc raczej "po rownym", a poza tym w sloncu. Wykonalismy dosc ambitny plan - doszlismy na nocleg do Pampeluny.

W Zubiri bylismy o godz. 11 na mszy. Choc byla niedziela, byla to jedyna msza w tym dniu i jedna z pieciu w tygodniu. I co? Czy przybyly tlumy wiernych? Nie, doliczylismy sie okolo 40 osob. Bardzo smutny widok. Koscioly w Hiszpanii swieca pustkami. Jesli w ogole sa otwarte. A czesto nie. To zapewne efekt czasow generala Franco i roli hiszpanskiego Kosciola wowczas.

Za to mozna co krok podziwiac budynki kosciolow z XII czy XIII wieku! Przeszlismy tez kilka sredniowiecznych mostow, ktore wciaz sluza mieszkancom. A domy mieszkalne w mijanych "pueblach" maja po 200 lat... Historia jako codziennosc. Przy czym czasem (zawsze?) w starym zewnetrzu kryje sie nowoczesne wnetrze. Tak jest w alberge w Pampelunie - bedac w srodku trudno sie domyslic, ze to XVIII-wieczny budynek.

Weszlismy do Pampeluny bardzo pozno - ok. godz. 19.30. To pierwsze duze miasto na naszym szlaku, stolica Nawarry. Juz samo to moglo stanowic klopot. A nam dodatkowo udalo sie trafic w finalna czesc fiesty! Dzikie tlumy na ulicach, ogluszajacy halas, bebny, gwizdy, klowni, balony i przemarsz gigantycznych ni to kukiel, ni to rzezb. Okazuje sie, ze w niedziele konczyly sie 3-dniowe obchody swieta swietego Fermina Txikito! Wiedzialam, ze uczczony jest on na poczatku lata slynnymi gonitwami bykow, gdy na ulice Pampeluny wypuszczane sa te zwierzeta wprost na uciekajacych przed nimi mezczyzn. Ale teraz? Otoz jest to podobno... wersja dla dzieci.

Dane nam bylo nawet obejrzec, jak... dzieci uciekaja ulicami miasta przed bykami. Byly to co prawda tylko - by tak rzec - podrobki bykow (sztuczne korpusy osadzone na swego rodzaju taczkach pchanych przez chlopcow), ale szybkie i z groznymi rogami. Poza tym - emocje uczestnikow byly w pelni prawdziwe. Dzieci czekaly w wyraznym napieciu, a potem z wrzaskiem uciekaly lub kryly sie pod scianami. Zachowywaly sie jak dorosli w prawdziwych gonitwach. To raczej nie byla "tylko zabawa", a juz na pewno nie byla to zabawa niewinna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz