sobota, 17 września 2011

Względność czasu



Potykam się o czas nieustannie.
I potykam się z nim.
Z każdej potyczki wychodzę pokonana.

Właśnie ustanowiłam nową definicję "wkrótce". Okazuje się, że "wkrótce" to 3 miesiące bez 2 dni.
Tyle minęło od ostatniego wpisu.

Krótko więc tylko:

Flamenco na warszawskiej ulicy = Hiszpańska Niedziela na Solcu.
19 czerwca 2011 już po raz dziewiąty pod tym hasłem świętowano... odpust w parafii Świętej Trójcy.
A jednym z głównych punktów programu był występ Anny Iberszer z zespołem Corazón Flamenco zatytułowany "Flamenco namiętnie"!

Było też mnóstwo innych atrakcji, np. loteria i liczne kramy z książkami, biżuterią czy akcesoriami związanymi z herbatą...

Ja się tam pojawiłam nie dla herbaty i nie dla flamenco, choć lubię i jedno, i drugie, tylko żeby spotkać się z ludźmi, którzy przeszli Camino, i czegoś więcej o Drodze dowiedzieć. O dziwo, tu akurat się rozczarowałam. Co cenne, kupiłam książkę Emilii i Szymona Sokolików "Do Santiago" (przeczytana) i jeszcze kilka innych, ale w swoich opowieściach i ew. konkretnych wskazówkach Caminowcy okazywali się... bardzo skryci.

Wyjątek stanowiła pani, której imienia nawet nie poznałam, a która chętnie i bezpretensjonalnie mówiła o swojej wyprawie i odpowiadała na wszelkie nasze pytania. Szła z nastoletnią córką. Dłużej niż my planujemy, bo aż z Lourdes, 6 tygodni. Każdy z tej opowieści skorzystał. Mnie najbardziej zaskoczyła informacja, że... 90% ludzi wybiera się na Camino w celach czysto turystycznych. Dla niektórych kluczowe okazało się słowo "zasypka" :) A poza wszystkim usłyszeliśmy, że na pewno sobie poradzimy, i zostaliśmy zaproszeni, żeby przyjść na X Hiszpańską Niedzielę na Solcu (za rok) i opowiedzieć o... naszym Camino.

Przyjdziemy. Jeśli rzeczywiście sobie poradzimy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz