sobota, 1 lutego 2014

Do Jakuba idzie się inaczej


 Pielgrzym idący do Santiago de Compostela - płaskorzeźba z XV wieku w Muzeum Archeologicznym i Historycznym (Museo Arqueológico e Histórico) w A Coruña 

Chcę przejść wiosną Drogę św. Jakuba z Jadowa do katedry św. Jana w Warszawie. Konia z rzędem jednak temu, kto znajdzie gdzieś informacje na temat jej przebiegu.

To fragment Drogi Jakubowej Północno-Wschodniego Mazowsza i Podlasia. Jej część siedlecko-węgrowska przygotowana przez Stowarzyszenie "Kapitał-Praca-Rozwój" została z pompą otwarta prawie równo rok temu - 4 lutego 2013. Część jadowsko-wołomińska prowadzona przez Lokalną Grupę Działania "Równiny Wołomińskiej" - 28 lipca 2013.

Wiem, że krystalizują się plany wydania przewodnika po tej drodze i pozostałych drogach świętojakubowych na Mazowszu, ale póki co są dostępne internetowe przewodniki i dokładne mapy Drogi Mazowieckiej i Drogi Warszawskiej, a o Północno-Wschodniego Mazowsza i Podlasia - głucho.

Może powodem jest to, że... tych tras po prostu nie ma? O części siedlecko-węgrowskiej już po jej otwarciu dowiedziałam się, że są na niej wyznaczone punkty, a sama droga od punktu do punktu - nie. O części jadowsko-wołomińskiej przeczytałam w biuletynach LGD "Równiny Wołomińskiej", że organizatorom zależało na oznakowaniu przed otwarciem kilkukilometrowego fragmentu od mostu na Liwcu do Jadowa, bo tędy miała przejść w dniu otwarcia pielgrzymka...

A co dalej? Zamierzam to sprawdzić na własnej skórze jeszcze tej wiosny. W ramach poszukiwania trasy przeczesałam internet i na razie natrafiłam tylko na skrawek mapy z Jadowa do Tłuszcza. Warto było jednak... czesać, ponieważ natknęłam się też na filmik z lipcowego otwarcia w Jadowie.

Mocna rzecz. Szczególnie początek - wspomniana już pielgrzymka inicjująca jadowskie Camino. Około 30 osób idzie dziarskim krokiem, w kolumnie (!), z tubami (!), krzyżem i figurą św. Jakuba. Idą, klaszczą i na całe gardło, i na całe tuby śpiewają "Oto jest dzieeeeń, oto jest dzieeeń, który dał nam Pan, który dał nam Pan". Potem msza z abp. Henrykiem Hoserem. A potem przemówienie prezesa LGD "Równiny Wołomińskiej" przebranego za pielgrzyma jakubowego (brązowy płaszcz z muszlami, kapelusza nie widziałam, ale podejrzewam, że prezes takowy też nabył) i wręczanie gościom w sutannach i bez podarunków - talerzy z zarysem kościoła w Jadowie.

Gdy już ochłonęłam z wrażenia (trochę czasu mi to zajęło, przyznaję), doceniłam dobre intencje miejscowych pątników. Chcieli, żeby ich pielgrzymka prezentowała się godnie. A że jedynym dostępnym wzorcem były polskie pielgrzymki na Jasną Górę - z tubami, klaskaniem i "Oto jest dzień" - to przecież nie ich wina :)

Przypomniała mi się przy tej okazji opowieść nieocenionej pani Stasi z Nowej Wsi Lubińskiej. Gdy szliśmy z Polkowic do Chocianowa Dolnośląską Drogą św. Jakuba 30 kwietnia 2012, postanowiłam poznać legendarną panią Stasię. Okazało się, że jest w domu. Pokazała nam drogę, odprowadziła i dobrze nastroiła do życia i świata.

Gdy w 2005 roku otwierano Dolnośląską Drogę, do Nowej Wsi Lubińskiej dotarła informacja, że przejdzie tędy pierwsza świętojakubowa pielgrzymka. To się kobiety ucieszyły, bo to wyróżnienie, i zorganizowały, bo przecież trzeba strudzonych pielgrzymów dobrze przyjąć i wyposażyć na drogę. Poumawiały się z tej wsi i sąsiedniej, i wszystko zrobiły, jak trzeba. Przecież i od nich niektórzy do Częstochowy chodzą, to wiedzą, co i jak. Ugotowały kotły zup, nalepiły pierogów, narobiły kanapek, napiekły ciast. Całą noc pracowały. Nazajutrz poustawiały wszystko przy drodze i czekają na pielgrzymów. Czekają i czekają. Czekają i czekają... Aż w końcu przyszli pielgrzymi świętojakubowi. Garstka...

Inaczej niż w znanych w Polsce pielgrzymkach pieszych (na Jasną Górę, ale i do lokalnych sanktuariów) Drogą św. Jakuba z założenia chodzi się samemu lub w małych grupach. W ciszy albo w rozmowie, ale bez ostentacji. W otwarciu na innych ludzi, na przyrodę i na kulturę. Bez względu na wyznanie i narodowość. Wierzący i niewierzący.

__________
O otwarciu Drogi Jakubowej Północno-Wschodniego Mazowsza i Podlasia pisałam tu:
Jak dojść z Siedlec do Santiago (prawie), nie gubić świętego i... dbać o muszelki

O przejściu Drogi Dolnośląskiej - m.in. tu:
Przerwa

O pani Stasi - tu:
Lokalni Kamińscy - potęgą i basta!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz