Zbieram się do drogi, kiedy pani Stasia mówi, że szedł tędy
chłopak, który miał straszne odparzenia, i ona mu pomogła.
Zainteresowany pytam jak, bo sam mam podobną dolegliwość. Po
prostu trzeba do skarpetki włożyć podpaskę higieniczną, to koi
ból i zabezpiecza przed zakażeniem – dowiaduję się. Żegnam się
i wychodzę. Po przejściu około 500 m słyszę: „Proszę
pana, proszę pana”. Oglądam się i widzę panią Stasię, która
rowerem przywozi mi... 3 podpaski.
To tylko jedna z wielu anegdot, które przytacza Zbyszek Hardecki w swoich wspomnieniach z Camino opublikowanych w jutrzejszym numerze Tygodnika Lokalna (nr 17/18, czw. 26.04.2012). Przeszedł Dolnośląską Drogę św. Jakuba, a potem kilka już odcinków dróg niemieckich, aż kiedyś dotrze do Santiago de Compostela.
A ja jestem teraz myślami z Jadzią Rosłoń, która idzie Camino
Francés dokładnie jak my z Grzesiem i Januszem pół roku temu. Wyleciała z Polski do Paryża 15 kwietnia, ruszyła z SJPP 16 kwietnia, a wczoraj rano była już w Burgos. Jej też towarzyszymy z Lokalną. Coraz więcej nas "Kamińskich" w okolicy :)
Zbyszek znów na Camino. Tym razem - na Camino w Portugalii :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wróciłam po przejściu Dolnośląskiej Drogi św. Jakuba, o której pisał Zbyszek. Pani Stasia jest rzeczywiście niezwykłą osobą!
OdpowiedzUsuń_
http://www.elizawoznicka.blogspot.com/2012/05/przerwa.html