sobota, 5 marca 2011

Mysza górą :)




Tytułowa para - Mysza i Niedźwiedź - tylko z pozoru jest nietypowa.    W rzeczywistości ich związek nie różni się od większości związków męsko-damskich. Nie od dziś przecież wiadomo, że... kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa i dogadać się czasem trudno, a zrozumieć jeszcze trudniej.

Myszy i Niedźwiedziowi się udaje, bo akceptują swoją odmienność, tolerują różnice i szanują się, mimo że nieustannie się przekomarzają. Misiek tygodniami robi jedną półeczkę, po czym triumfalnie obwieszcza, że skończył i łaknie podziwu i oklasków - no to OK, trzeba być z niego dumną. Mysza nosi nie wiadomo po co kilogramy niepotrzebnych rzeczy w swojej torebce - też OK i jeszcze trzeba jej ją ponieść, choć chciałoby się pójść sobie z rękoma w kieszeniach jak "maczo". Ona cierpliwie znosi jego skłonność do piwa, on - jej pedanterię, szczególnie w dziedzinie porządków. Kluczem zawsze jest miłość. Dlatego nawet najcięższe przytyki są wzajemnie odbierane raczej jako gimnastyka słowna niż powód do obrażania się. Tytuł "Mysza górą" jest subtelną prowokacją - nikt tu nie chce nad nikim górować :)

To już czwarta książka z cyklu opowieści o Myszy i Niedźwiedziu, ale dla mnie pierwsza. Nie wiem, jak bohaterowie prezentowali się wcześniej, ale teraz wydają mi się 40-latkami wchodzącymi w smugę cienia. Mysza znajduje u siebie pierwsze siwe włosy (nie siwe, tylko szare - pociesza ją Miś), Niedźwiedź podejrzliwie przygląda się swojej zaokrąglonej sylwetce (twój brzuch zawsze tak wyglądał - pociesza Mysza). Zaczynają się zastanawiać, czy aby nie idzie starość. I nade wszystko... szukają sensu życia. Dość stereotypowo - wybierając się w podróże, by poznać inne kultury. I dość... oczekiwanie wpadają na pomysł, że sens życia można znaleźć bliżej, dużo bliżej.

Nic (poza rysunkami Ewy Gdowik) nie wskazuje, by bohaterami tekstu były zwierzęta. To tylko kostium dobrany dość trafnie. Ile pań mówi do swojego partnera "Misiu"? Ilu panom zdarza się zwracać do swojej królewny "Żabko" czy "Myszko"? :) Rozmowy bohaterów czasem przypominały mi klimatem (choć nie tematem) te z blogu "Sypialniane dialogi", na który czasem zaglądam. Mniej lub bardziej dowcipne, zwykle złośliwe, ale ciepłe.

Za najmniej udaną uważam końcówkę. Sztuczne wstawki chwalące gejów za walczenie o prawo do ślubu wyglądają na artystycznie zbędne ukłony w stosunku do wydawcy, czyli Tomasza Raczka, który jest właścicielem Latarnika. Czy naprawdę były potrzebne?

__________

Tomasz Matkowski, Mysza górą :) czyli Mysza i Niedźwiedź szukają sensu życia. Instytut Wydawniczy Latarnik, Warszawa 2010, ss. 236.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz