sobota, 16 kwietnia 2011

Klara



Dawno żadna książka mnie tak nie zasmuciła i nie rozczarowała.

Zanim się pojawiła, czytywałam "kawałki" o Klarze na blogu Izy Kuny. Zaczęło się od "Kłótni" (http://izakuna.bloog.pl/id,5390700,title,Klotnia,index.html), która mnie zachwyciła. Nieźle napisana i pełna napięcia, ciężkich, ale dobrze oddanych emocji. Potem czytałam jeszcze kilka innych scenek. Chyba żadna nie miała już tej mocy, co tamta, ale zawsze z ciekawością zaglądałam, czy jest kolejna. I ucieszyłam się na wieść, że "Klara" pojawi się w postaci książki.

Może za dużo się spodziewałam? Może ta forma sprawdza się w umiarkowanych dawkach, oddzielonych czasem oczekiwania, a w ilościach hurtowych powoduje niestrawność? Może podświadomie chciałam się o bohaterach dowiedzieć czegoś więcej i zakładałam, że znajdę to w książce?

Czegokolwiek się spodziewałam, tu tego nie ma. Książka jest zdecydowanie za gruba, bo te same obsesyjnie wracające wątki zostałyby zarejestrowane przez czytających już przy 1/4 zaistniałych powtórzeń. Zwłaszcza że bohaterowie (jest ich kilkoro) są do bólu jednowymiarowi. Nie rozwijają się, nie zmieniają. A zważywszy że na początku dowiadujemy się, iż związek głównej bohaterki z Aleksem trwa 3 lata, a pod koniec - że 7, "akcja" trwa około 4 lat! Przez 4 lata kobieta, będąca na początku 39-latką (więc potem 43?), jest wciąż i niezmiennie neurotyczką, która tkwi w chorym związku z żonatym mężczyzną oraz  nieustannie pije i płacze (na przemian albo jednocześnie). O innych też się nie dowiadujemy za wiele. Nie wiemy nawet, czym się zajmują - Piotr jest lekarzem, to jedna z dwóch jego ról (druga - płaczliwy gej), dlatego dostajemy tę informację. Aleks robi jakieś ważne interesy, ale już jakiego rodzaju, trudno powiedzieć. Sądząc z przywiązania do metek, bohaterowie mogą stanowić warszawskie "elyty", niekoniecznie intelektualne (świat mediów?). Czym się zajmują Klara i jej przyjaciółka Wronka (poza szukaniem mężów) - tego się nie dowiemy.

Skoro zajęcia bohaterów nie są ważne, to może ważne jest oddanie łączących ich relacji? Nic na to nie wskazuje, bo są to relacje na zasadzie ról. Córka-matka, przyjaciółka-przyjaciółka, kochanka-kochanek. Koniec.

W wersji blogowej wyraźniej zaznaczona była depresja Klary (w jednym z "kadrów", które nie zostały użyte w książce, Klara znika - z niejedzenia, ale i z poczucia nieistnienia naprawdę - tu tego nie ma, szkoda), w książce Klara jest raczej stereotypową kretynką z "warszawki" niż kobietą cierpiącą z powodu samotności. A jej historia przypomina te z mnożących się seriali o seksie w wielkich miastach. Może zresztą o to chodzi? Może powstanie z tego potężnie lansowany hit kinowy, książka natomiast jest tylko jego medialną zapowiedzią, zajawką, jednym z gadżetów, a ja się dałam nabrać, że chodzi o coś więcej? Już nawet wiem, kto mógłby zagrać mamusię głównej bohaterki. W wersji amerykańskiej - niezniszczalna Shirley MacLaine (dzięki pomocy chirurga plastycznego mogłaby udawać 60-latkę), a w polskiej - no któż by inny - Krystyna Janda. Co do drugiej kandydatury - przed premierą książki (10 listopada 2010) pojawił się 3-minutowy trailer, w którym Klarę zagrała Maria Seweryn, córka Jandy.

Kuna ma doskonały słuch językowy. I znakomicie widać to w dialogach. Niektóre są naprawdę świetne, szczególnie te Klary z wiecznie niezadowoloną matką. Zresztą - nie tylko w dialogach. Oto maleńki fragmencik, po którym Jingle Bells już nigdy nie zabrzmi po staremu ;] - "Aleks przytulił Klarę mocno i pocałował świątecznie. Łóżko zakołysało się w rytm Jingle Bells" (s. 132, początek kadru "Jemioła"). Ale to wszystko za mało. Książka pozostawia po sobie głównie gorycz rozczarowania.

__________

Iza Kuna, Klara. Świat Książki 2010, ss. 296
Projekt okładki (widocznej na fot.) - Krzysztof Rychter
(ilustracja Edward Dwurnik)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz